
Adaś poszedł do szkoły i to na pewno zmieniło, przewróciło mój, nasz rytm dnia dość znacząco :-) Zajęcia zaczyna o 8 a kończy o 11.30 lub 12.30, więc jak już wrócę z Anetką do domu gdy go odprowadzę, zjem śniadanie, wypiję kawę, nastawię obiad to okazuję się, że szybko muszę dać Anetce jeść i z powrotem lecieć do szkoły odebrać Adasia. Ale nie to jest najważniejsze, do tego jakoś będziemy musieli się przyzwyczaić :-)
Adaś w szkole bardzo fajnie się zaaklimatyzował, dwie osoby z przedszkola chodzą razem z nim do klasy, więc pierwszego dnie już kogoś znał. Z tego co widzę to jest lubiany przez innych uczniów. Pani nauczycielka powiedziała, że na tle innych uczniów wyróżnia się pozytywnie, więc tym bardziej jestem z Niego dumna :-) Problem pojawia się w domu przy odrabianiu zadań, chyba rozładowuje całą energię, która kumuluję się gdy jest w szkole grzeczny i spokojny. Trudno jest mu usiąść i skupić się na zadaniu przez kilkanaście minut. A może to moja wina, może to ja nie potrafię go odpowiednio zmotywować, żeby ładnie odrobił zadanie domowe :-(