wtorek, 29 kwietnia 2014

Znów są moje urodziny


Z moich obliczeń wynika, że dziś kończę dwadzieścia osiem lat... 
Dziesięć lat temu miałam osiemnastkę i wciąż nie mogę uwierzyć, że te dziesięć lat tak szybko minęło... 
Dużo się przez ten czas zmieniło, bardzo dużo...

W wieku dwudziestu ośmiu lat jestem szczęśliwą mamą dwójki cudownych dzieciaczków, które oczywiście czasami dają popalić i mam nadzieję, że dobrą żoną, w każdym razie na pewno zadowoloną i kochającą swojego męża. 
Do pełni szczęścia brakuje mi pracy, ale na to też przyjdzie na pewno czas, obecnie najważniejsze są dzieci i ich dobro a do pracy w obecnej sytuacji nie mogę iść, nie mielibyśmy z kim zostawić Anetki, a posyłanie jej do żłobka lub zatrudnianie niani byłoby mało opłacalne.

Po lewej mój "wizerunek" sprzed dwudziestu paru lat gdy byłam jeszcze młoda, piękna i szczupła ;-) 
Chciałam dodać jakieś wcześniejsze zdjęcie gdy byłam jeszcze młodsza, ale niestety zdjęcia zostały u moich rodziców...

niedziela, 27 kwietnia 2014

"Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd"

Dziś ważna data, 27 kwietnia 2014 roku, niedziela Miłosierdzia Bożego, kanonizacja Jana Pawła II i Jana XXIII, warto ją zapamiętać.

Nie będę pisała kim byli, co zrobili... Napewno Jan Paweł II (Karol Wojtyła) jest Wam bardzo dobrze znany a Jan XXIII (Angelo Giuseppe Roncalli) też może być bliższy jeśli tylko trochę poszukacie i poczytacie...

Mój ulubiony cytat Jana Pawła drugiego znajdziecie po lewej. Żeby było sprawiedliwie ;-) znalazłam też słowa Jana XXIII, które mi się spodobały i nawet pasują do dzisiejszej uroczystości: "Można być świętym z pastorałem w ręku, ale tak samo dobrze można nim zostać, mając w ręku miotłę"

A i jeszcze jeden na koniec "Nie budujcie mi pomników. Zróbcie coś dobrego dla ludzi." (Jan Paweł II), więc Kochani wierzący praktykujący, wierzący niepraktykujący, niewierzący ale szanujący Jana Pawła II zróbmy dziś coś dobrego dla choć jednego człowieka, może przez to świat stanie się odrobinkę lepszy :-)

piątek, 25 kwietnia 2014

Kaszel, katar, alergia, alergolog, itp.

Też tak macie, że planujecie napisać post, a jak już wejdziecie na bloggera to zaczynacie przeglądać obserwowane blogi i jak już skończycie to jest już za późno, dziecko się budzi lub wena odeszła??? 
Ja tak mam od kilku dni, dlatego nowych postów brak, ale dziś już nigdzie nie wchodzę, nic nie przeglądam, więc może uda mi się napisać krótkiego posta, którego miałam już dawno napisać...

O Adasia alergii wspominałam już na pewno nie raz, ale teraz chciałabym zwięźle opisać jak to u nas było... Zaczęło się jak Adaś poszedł do przedszkola, w wieku trzech lat. Ciągły powracający kaszel, bezskuteczne syropki, ciągłe wizyty u lekarza, nieprzespane noce. Najbardziej dokuczał kaszel, suchy, duszący, przez dzień było w miarę, męczyło go jedynie jak wchodził z zimnego do ciepłego lub odwrotnie, gorzej było w nocy. Osłuchowo zawsze wszystko było dobrze, humor mu dopisywał, gorączki nie miał.

W końcu po ponad roku (z perspektywy czasu wiem, że za późno) dostaliśmy skierowanie do alergologa, na wizytę oczywiście musieliśmy czekać pół roku... Aaa... jeszcze najpierw byliśmy u laryngologa (o tej wizycie też mogłabym bardzo dużo napisać niestety negatywnego) i pulmonologa. No i tak sobie chodzimy średnio co pół roku do alergologa i nadal nic konkretnego nie wiemy. Testy skórne nic nie wykazują, spirometria wychodzi źle technicznie. Tyle, że Adaś ma przepisane lekarstwa: Xyzal (2x5ml), Singulair (1x1), w razie kataru Avamys, w razie kaszlu Ventolin, ewentualnie włączyć Flixotide.

Pamiętam jak się cieszyłam, że Adasiowi robią testy skórne, myślałam że wyjdzie coś konkretnego, będziemy wiedzieć czego unikać, na co uważać, co go uczula. Niestety nic nie wyszło... Podejrzewamy, zresztą od początku tak sądziliśmy, że to alergia na kurz i roztocza, bo dopada go zwykle jesienią i zimą (gdy zaczyna się sezon grzewczy), na wiosnę i w lecie raczej nie ma problemów z katarem czy kaszlem. Pani alergolog powiedziała, że prawdopodobnie tak jest, a na testach może nie wychodzić.

środa, 16 kwietnia 2014

Wesołych Świąt Wielkanocnych

Z okazji zbliżających się Świąt chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia zdrowych, radosnych, pogodnych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy spędzonych w rodzinnej atmosferze w gronie najbliższych.
Samych pyszności na Wielkanocnym stole, smacznego jajka i mokrego śmingusa-dyngusa.

czwartek, 10 kwietnia 2014

To już prawie sto dni... i prawie 8 kilogramów mniej...

Miałam o tym nie pisać na razie, ale trochę mnie kusi, żeby się pochwalić choć nie wiem czy jest czym...

Od prawie stu dni jestem "na diecie" choć ostatnio trochę sobie odpuściłam, co widać na wykresie... 
W każdym razie od Nowego Roku schudłam prawie 8 kg, a dokładnie 7,6 kg. 

Wiem, że to nie jest imponujący wynik jak na tak długi czas, ale dla mnie najważniejsze jest, że waga ciągle spada i nie rośnie a ja staram się trzymać moich postanowień... Trochę się boję świąt, ale wierzę w moją silną wolę ;-) 

Więcej o mojej diecie napiszę po świętach jak będę miała więcej czasu, teraz kończę bo Anetka się budzi :-) 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kiedy do łóżka

Ile miały Wasze dzieciaczki gdy przestały spać w łóżeczku i zaczęły sypiać w normalnym łóżku same???

Czeka nas przemeblowanie, musimy kupić nowe łóżko Adasiowi, ale chciałam z tym zaczekać aż już Anetka będzie gotowa sama spać w łóżku, żeby kupić piętrowe lub dwa takie same dla dzieciaków. No i jeszcze musimy kupić Adasiowi biurko, bo od wrześnie idzie do pierwszej klasy... 

Jeszcze nie wiem jak to wszystko pomieścimy w pokoju 5x5m. ale jakoś musimy sobie poradzić, dlatego z jednej strony może lepsze byłoby łóżko piętrowe, ale z drugiej strony jak się ma tylko jeden pokój to nie koniecznie będzie się dobrze prezentowało. Myślałam też o antresoli, bo pokój mamy wysoki (ponad 3m.), ale to jedynie dla Adasia bo zanim Anetka mogłaby spać tak wysoko to jeszcze kilka lat minie. Jak już wpadnę na jakiś pomysł, będę miała jakąś koncepcję to zapewne Wam ją przedstawię i liczę na wasze opinie...

środa, 2 kwietnia 2014

Gdzie się podziały tamte zabawy...

Wiosna w pełni, więc postanowiłam napisać coś na temat mojej obserwacji, dzieci - tych większych... Chodząc po parku, spacerując po osiedlu jeszcze w tamtym roku zaczęłam się zastanawiać gdzie są te wszystkie dzieciaki w wieku szkolnym...

Za moich czasów ;-) dawno, dawno temu...
Po szkole jak tylko nie padało i nie było dużo nauki wychodziliśmy "na pole" i tam mogliśmy skakać - grać w gumę, czy na skakance, jeździć na rowerze, rolkach, deskorolce, grać w klasy czy tzw. "grzane piwko", w późniejszych czasach doszła jeszcze gra w siatkówkę lub piłkę nożną, a i jeszcze młodzi "mężczyźni" grali w zośkę... Brałyśmy jeszcze koce i na nich bawiliśmy się lalkami lub innymi rzeczami...

A jak jest teraz... z tego co widzę to jedynie pozostał rower i rolki, no i chłopcy jeszcze czasami kopiom w piłkę... Częściej siedzą na ławkach i bawią się w "komórkę", "smart-fona", itp. Mało widać starsze dzieciaki, te które już same mogłyby wyjść bez opieki rodziców, bawiące się na zewnątrz... Przypuszczam, że komputer, gry, Facebook są znacznie lepsze niż te nasze "głupie" gry, zabawy w które ja się bawiłam gdy byłam młodsza.

Świat się zmienia i chyba nic na to nie poradzimy, choć ja staram się zachęcać moje dzieciaki do zabawy na zewnątrz, ale zdaję sobie sprawę, że im będą starsze tym może to być trudniejsze...