poniedziałek, 24 października 2016

Witamina D - witamina słońca

Ostatnio dużo słyszę o niedoborze witaminy D, w mediach stał się to temat dość popularny. Postanowiłam trochę na jej temat poczytać i zebrać najważniejsze informacje. Jeszcze ze szkoły pamiętam, że jest to witamina bardzo specyficzne z tego względu, że jest produkowana gdy skóra jest wystawiona na promienie słoneczne.

Światło słoneczne jest najlepszym sposobem na podniesienie poziomu witaminy D, jednak jak wiadomo w okresie jesienno-zimowym tego słońca w Polsce mamy bardzo mało, dlatego należy uzupełniać niedobory tej witaminy w inny sposób. Jeśli chodzi o produkty spożywcze zawierające witaminę D to należą do nich głównie ryby, takie jak: węgorz świeży, śledź marynowany lub w oleju, dorsz świeży, łosoś i makrela gotowane lub pieczone oraz tuńczyk i sardynki z puszki. Poza tym witaminę D możemy znaleźć w jajkach, serze żółtym i mleku. Kolejnym źródłem są oleje z wątroby ryb, jak na przykład olej z wątroby dorsza. Uzupełnienie niedoboru tej witaminy za pomocą diety jest bardzo trudne, nie wiem czy w ogóle jest to możliwe ponieważ każdego dnia musielibyśmy jeść głównie tłuste ryby.

Niedobór witaminy D może powodować:

  • krzywicę
  • osteoporozę
  • zwiększone ryzyko zachorowania na choroby serca i ammunologiczne, cukrzycę, nowotwory oraz demencję
  • złe funkcjonowanie układu nerwowego i mięśniowego
  • osłabienie odporności i zmniejszenie odporności

Mi głównie zależy na zwiększeniu odporności moich dzieciaków dlatego zaczęłam czytać na ten temat. Do tej pory witaminy D nie podawałam i chciałabym to zmienić. To znaczy Anetka pije Vibovit gdzie jest 2,5µg (100 j.m.) witaminy D, a Adamowi popdaję Moller's tran norweski zawierający 10µg (400 j.m.), czyli nie do końca świadomie coś tam dostają ;-) A jakie są normy? Za pomocą doktora Google znalazłam:

  • Noworodki i niemowlęta:
    • w wieku 0-6 miesięcy: 400 j.m./dobę (10 μg/dobę)
    • w wieku 6-12 miesięcy: 400-600 j.m./dobę (10- 15 μg/dobę)
  • Dzieci i młodzież: 600-1000 j.m./dobę (15-25 μg/dobę)
  • Dorośli: 800-2000 j.m./dobę (20-50 μg/dobę)
  • Kobiety w ciąży: 1500-2000 j.m./dobę (37,5-50 μg/dobę)
  • Wcześniaki: 400-800 j.m./dobę (10-20 μg/dobę)
  • Dzieci i młodzież otyła: 1200-2000 j.m./dobę (30-50 μg/dobę)
  • Dorośli otyli: 1600-4000 j.m./dobę, (40-100 μg/dobę)

Czyli Aneta dostaje zdecydowanie zbyt mało witaminy D, tym bardziej, że pije ją z wodą a to jest witamina rozpuszczalna w tłuszczach, tranu niestety nie tknie, więc pora udać się do apteki i poszukać czegoś odpowiedniego dla Niej a przy okazji dla mnie i męża.

Chciałam się Was zapytać czy podajecie swoim dzieciom witaminę D? Jeśli tak to w jakiej formie? Może mi doradzicie jakiś konkretny suplement odpowiedni dla 4-latki? A może poradzicie również coś dla osoby dorosłej? Z góry dziekuję za wszystkie odpowiedzi :-)

poniedziałek, 10 października 2016

Lepiej późno niż wcale - wakacje 2016



W poprzednim poście pisałam, że chciałabym podzielić się z Wami moimi wspomnieniami z wakacji. Postanowiłam, że opis będzie krótki a skupię się głównie na zdjęciach. Wakacje mieliśmy dość intensywne, Adaś jak zwykle większość czasu spędził poza domem, "porywali" Go dziadkowie, jak nie jedna babcia, to druga... no i jeszcze u prababci też był :-) My spędziliśmy dwa tygodnie na wsi, gdzie odpoczęliśmy od zgiełku i wyciszyliśmy się. Podoba była super, więc większość czasu byliśmy na zewnątrz, z czego dzieciaki były bardzo zadowolone, my zresztą też. Udało nam się trochę pozwiedzać, między innymi zwiedziliśmy kościół na wodzie w Zwierzyńcu, zamek w Pszczynie i odwiedziliśmy Śląskie Wesołe Miasteczko w Chorzowie. Zobaczcie sami...











poniedziałek, 3 października 2016

Na przekór pogodzie

Za oknem szaro, buro i ponuro... Pada, ciągle pada i z tego co prognozy przewidują nie szybko ma przestać. Mogłabym trochę ponarzekać na tą beznadziejną pogodę, ale po co? I tak to nic nie zmieni, a jak to mówią "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". 
Korzystając więc z tej dogodnej pogody, zaprowadziłam Anetkę do przedszkola, Adaś poszedł do szkoły a ja zasiadłam z gorącą herbatą przed laptopem, żeby zajrzeć po dłuuugiej przerwie na bloga - i jak się okazało przerwa była dłuższa niż myślałam.
Powracam do świata blogowania po raz n-ty i nawet nie zamierzam pisać, obiecywać, planować, że będę pisała częściej, regularniej, itp., ponieważ w moim przypadku kompletnie to się nie sprawdza. Piszę kiedy mam czas i ochotę, więc może jeszcze w tym tygodniu pojawi się nowy post a może za pół roku albo dłużej... Choć oczywiście w tym momencie planuję pisać częściej, tym bardziej, że już się "poświęciłam" i wprowadziłam drobne zmiany w szacie graficznej na blogu ;-) Jeszcze należałoby zrobić porządek w obserwowanych blogach, ale wszystko po kolei...

Co u mnie?

W wielkim skrócie, wakacje były udane (oczywiście planuję napisać coś więcej na tej temat w osobnym poście), od września wznowiłam poszukiwanie pracy i dobra wiadomości jest taka, że bezrobocie spada... poza tym więcej dobrych wiadomości odnośnie moich poszukiwań brak ;-) A... na razie dobry humor mnie nie opuszcza co też jest pozytywną informacją, przynajmniej dla mnie ;-) Pracy faktycznie jest sporo w naszym mieście, jednak głównie na produkcji w systemie trzyzmianowym, często czterobrygadowym a ja na taką pracę ze względu na dzieci nie mogę sobie pozwolić, niestety w moim/naszym przypadku w grę wchodzi praca jednozmianowa (7-15 lub 8-16). Poza tym nie ukrywam, że chciałabym zdobywać doświadczenie i pracować w swoim wyuczonym zawodzie.

Anetka chętnie wróciła do przedszkola po wakacjach, nawet w lipcu i sierpniu chciała chodzić, tęskniła za przedszkolem. Ale najważniejsze jest to, że poszła do średniaków więc początkiem września wszystkich z dumą informowała, że teraz jest już Średniakiem przez duże "Ś" a nie maluchem :-)

Adaś poszedł do trzeciej klasy co wiąże się z tym, że w tym roku szkolnym będzie miał I Komunię Świętą. W związku z tym już było małe zamieszanie, ponieważ u nas w parafii była zmiana proboszcza i do końca sierpnia nie było wiadomo w którą niedzielę będzie Komunia. Jak już tylko się dowiedzieliśmy to zaczęliśmy obdzwaniać lokale, w których byłaby możliwość zorganizowania przyjęcia (w naszym mieszkaniu niestety nie ma takiej możliwości, ponieważ na takim metrażu jaki mamy to 30 osób może i by się zmieściło, ale siedząc w rzędach na krzesłach ;-)). Dzwoniliśmy chyba do pięćdziesięciu miejsc, ale wszędzie słyszeliśmy to samo... Na kiedy? 14 maja? Niestety już wszystko mamy zarezerwowane. Ale po trzech dniach dzwonienia w końcu się udało i mamy... Czy to co chcieliśmy, nie wiemy, dowiemy się dopiero w maju czy będziemy zadowoleni, ale dużego wyboru i innego wyjścia nie mieliśmy.

Zapomniałabym o tym, że wracam do "walki" z moją wagą, więc trzymajcie za mnie kciuki :-)