czwartek, 11 grudnia 2014

Dwadzieścia cztery miesiące razem - DWA LATKA ANETKI!!!

30 listopada Anetka skończyła dwa latka.
Nie tak dawno pisałam post "Dwanaście miesięcy razem - ROCZEK!!!" hmm... no może nie tak niedawno bo rok temu, ale ten rok zleciał równie szybko jak poprzedni.

Anetka urosła, zmądrzała, wydoroślała ;-)

Teraz to już zaradna panienka o jej rozwoju i postępach w tym roku możecie przeczytać w postach:

Sami widzicie na zdjęciu jaka to już fajna dziewczyna choć oczywiście zdjęcie nie odzwierciedli całej jej osobowości i zdolności.
Potrafi bardzo dużo jak na swój wiek (a przynajmniej tak mi się wydaje jako nie obiektywnej mamusi). Prawie wszystko potrafi powiedzieć, jest straszną gadułą, potrafi też już odpyskować, ostatnio usłyszałam "mamo... nie przesadzaj" jak powiedziałam, że jeszcze trzeba ubrać rękawiczki. Je prawie wszystko to co my, nie lubi pomidorów i ogórków, często wspomina "ogórek... tata dał... nie lubiem... plułam...".

Wciąż nie mogę uwierzyć, że już dwa latka jest z nami na tym świecie a jeszcze nie tak dawno była noworodkiem, urodziła się w nocy 55 minut po północy, ważyła 4100 i miała długość 57 cm. Porodu nie wspominam zbyt dobrze wciąż mam przed oczami panią doktor, która mówi, że dziecko jest duże i naturalny poród jest niebezpieczny, czy wyrażam zgodę na cesarkę. Gdy poprosiłam o chwilę zastanowienia, usłyszałam, że nie ma na to czasu, więc się zgodziłam. Położne miały mnie przygotować do cesarskiego cięcia jednak nie zdążyły bo po niecałych 10 minutach na świat przyszła Anetka. Był to jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia ale także najbardziej stresujący. Nigdy wcześniej nie przeżyłam tak nerwowych 10 minut niepewności czy wszystko z moją córeczką będzie dobrze. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, jednak do tej pory jak to wspominam mam ciarki na ciele i łzy w oczach...

czwartek, 20 listopada 2014

Kobiece rozmowy ;-)

Ostatnio najwięcej rozmawiam z Anetką, stety lub niestety nie jest to już mój monolog... Napisałabym nawet, że coraz częściej Jej zdarza się mówić, gdy je tylko słucham i potakuję. Więc gdy jesteśmy same tak sobie rozmawiamy. Postanowiłam opisać kilka sytuacji, które mnie bardzo rozbawiły:
  1. Jestem w kuchni, Anetka przychodzi trzymając się za głowę i powtarzając "ała" domyślam się, że potrzebuje niezawodnego lekarstwa przeciwbólowego - dmuchnięcia mamy, ale wcześniej pytam zatroskana: "Co się stało? Uderzyłaś się w głowę?" Na co Anetka bardzo zdenerwowana moim podejściem odpowiada zrozpaczona: "Nie! Dzwi!" (Nie w drzwi). Poczułam się malo inteligentna, jak mogłam pomyśleć, że uderzyła się w głowę, skoro to były drzwi ;-)
  2. Anetka od kilku tygodni ma manię, obsesję zadawania pytania "Gdzie Adaś?" Kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy dziennie. Pewnego dnia, gdy myłam gary i już około dziesięciu razy odpowiedziałam "W szkole" postanowiłam zmienić taktykę i zaczęłam pytać: "Anetko, gdzie Adaś" jednak Ona tylko trzy razy odpowiedziała że "w skole" a za czwartym razem pobiegła do przedpokoju i wskazując na kalendarz ze zdjęciem Adasia zadowolona zawołała: "Tu jest! Na zdjęciu!". I w ten sposób znów Anetka okazała się sprytniejsza ode mnie ;-)
  3. Inna ciekawa rozmowa odbyła się w dość "intymnych" okolicznościach, Anetka siedząc na nocniku chciała, żebym jej coś podała:
  • Mama daj...
  • Ale co Anetko mam Ci dać?
  • Mamusia daj...
  • Ale co?
  • To!
  • Czyli co?
  • Mamusia... to...
  • To czyli co?
  • TO CYLI TO!!! (zdenerwowana i rozczarowana, że nie wiem o czym mówi)
Takich przykładów jest oczywiście mnóstwo każdego dnia, dlatego chciałam kilka z nich zapisać, żeby może kiedyś powspominać i pośmiać się razem z Anetką. Myślę, chciałabym, żeby udało mi się napisać więcej postów związanych z naszymi babskimi rozmowami ;-)

środa, 29 października 2014

Kasza jaglana - naturalny antybiotyk i nie tylko...

Dużo od jakiegoś czasu mówi się o kaszy jaglanej, zachwalają ją w telewizji, internecie i innych mediach. U mnie w domu tej kaszy się nie używało, nie pamiętam aby kiedykolwiek mama coś z niej przyrządziła. Ja zaczęłam ją wykorzystywać dopiero jak na świat przyszedł Adaś, bardzo sporadycznie gotowałam dla niego zupki z jej dodatkiem. Gdy na świecie pojawiła się Anetka i już zajadała się zupkami bardzo często gotowałam jej taki rosołek z dodatkiem kaszy jaglanej. 

Słysząc tyle dobrego na temat tej kaszy zastanawiałam się jak ją przyrządzić, przygotować, co z niej zrobić aby wszyscy na tym skorzystali, tym bardziej, że Anetka już je obiady takie jak my. Pewnego razu jak Adaś jeszcze chodził do przedszkola w jadłospisie zobaczyłam: "zupa pomidorowa z kaszą jaglaną" i postanowiłam też spróbować. Teraz wszyscy od czasu do czasu jadamy kaszę jaglana, zwykle właśnie w zupie pomidorowej (mój mąż nawet stwierdził, że taka mu bardziej smakuje niż z ryżem), choć do zupy koperkowej również pasuje, jeśli ktoś nie próbował to polecam.
Co do samej kaszy jaglanej to ze względu na jej właściwości głównie zachęcałabym do podawania jej w okresie jesienno-zimowym, szczególnie podczas kataru.

A Wy jadacie kaszę jaglaną? Jeśli tak, to w jakich daniach? Może coś ciekawego polecicie?

Jeszcze na koniec, choć może od tego powinnam zacząć kilka słów o kaszy jaglanej. Jest to kasza z łuskanego ziarna prosa - jedna z najstarszych i najzdrowszych kasz, jedna z niewielu zasadotwórczych, nie zawiera glutenu, więc nie uczula. Wyróżnia ją najwyższa zawartością witamin z grupy B: B1, (tiaminy), B2 (ryboflawiny) i B6 (pirydoksyny) a także żelaza i miedzi. Posiada cenne właściwości antywirusowe oraz zmniejsza stan zapalny błon śluzowych dlatego jest dobrym naturalnym lekarstwem na katar. Pozytywnie wpływa na nasz organizm, między innym krzemionka w niej zawarta zapobiega odwapnieniu kości oraz korzystnie wpływa na włosy, skórę i paznokcie. Natomiast witamina E i lecytyny regulują poziom cholesterolu oraz mają pozytywny wpływ na pamięć i koncentrację.

wtorek, 7 października 2014

Dwadzieścia dwa miesiące razem


30 września Anetka skończyła dwadzieścia dwa miesiące, więc zostały jeszcze dwa miesiące i moja córeczka, którą tak "niedawno" urodziłam będzie miała dwa lata.


Co u Niej słychać? Na myśl przychodzi mi popularna bajka i piosenka z niej - Anetka "mówi, mówi, mówi, mówi, mówi wciąż... czasem ma już dość..." 

Jak jesteśmy w domu, jedziemy autem to buzia jej się nie zamyka, potrafi powtórzyć coś, np. "lampy świecą znów" dwadzieścia razy jak wracamy wieczorem do domu. Zaczyna mówić już "zdaniami", np. "Adaś buzi Anecie". 

Jeśli tylko chce to potrafi powtórzyć wszystko, więc trzeba się pilnować co się mówi, bo ostatnio chodziła i powtarzała "o Jeziu". Niektóre słowa jednak mogą być niezrozumiałe dla osoby z zewnątrz. Przykładem może być "tentelone" co oznacza dziękuję, często też ucina początki wyrazów: "bula"- cebula, "molot" - samolot, "siad" -sąsiad. 


Ale i tak jestem z niej mega dumna, bo Adaś zaczął mówić więcej dopiero w wieku dwóch lat gdy poszedł do przedszkola, ale tak to już jest, każde dziecko rozwija się po swojemu...

Momentem w którym Anetka jest cicho, mało a nawet nic nie mówi, poza snem (choć przez sen czasami też jej się zdarza) jest sytuacja gdy pojawiają się nowe lub rzadko widywane osoby w jej otoczeniu. Ale później gdy tylko znikną wszystko nadrabia :-)



środa, 17 września 2014

Powrót

Sama nie wiem czy to dobry tytuł... Dawno mnie nie było to fakt ale czy wrócę na dobre czy tylko na chwilę tego jeszcze nie wiem...

Trochę się działo jednak o niektórych rzeczach nawet nie będę pisała, w każdym razie dużo się zmieniło... A może nie tak dużo. 

Adaś poszedł do szkoły i to na pewno zmieniło, przewróciło mój, nasz rytm dnia dość znacząco :-) Zajęcia zaczyna o 8 a kończy o 11.30 lub 12.30, więc jak już wrócę z Anetką do domu gdy go odprowadzę, zjem śniadanie, wypiję kawę, nastawię obiad to okazuję się, że szybko muszę dać Anetce jeść i z powrotem lecieć do szkoły odebrać Adasia. Ale nie to jest najważniejsze, do tego jakoś będziemy musieli się przyzwyczaić :-)

Adaś w szkole bardzo fajnie się zaaklimatyzował, dwie osoby z przedszkola chodzą razem z nim do klasy, więc pierwszego dnie już kogoś znał. Z tego co widzę to jest lubiany przez innych uczniów. Pani nauczycielka powiedziała, że na tle innych uczniów wyróżnia się pozytywnie, więc tym bardziej jestem z Niego dumna :-) Problem pojawia się w domu przy odrabianiu zadań, chyba rozładowuje całą energię, która kumuluję się gdy jest w szkole grzeczny i spokojny. Trudno jest mu usiąść i skupić się na zadaniu przez kilkanaście minut. A może to moja wina, może to ja nie potrafię go odpowiednio zmotywować, żeby ładnie odrobił zadanie domowe :-(


czwartek, 28 sierpnia 2014

Osiemnaście miesięcy blogowania

Dziś znów bardzo krótkie podsumowanie mojego blogowania, które głównie dla siebie zamieszczam co trzy miesiące, czasami z większym czasami z mniejszym opóźnieniem...

Przez osiemnaście miesięcy opublikowałam 114 postów, ilość komentarzy pozostawiona pod moimi postami to 477, natomiast łączna liczba wyświetleń mojego bloga wynosiła 6966. Najczęściej czytane posty to:
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję, że mnie odwiedzacie na tym moim skromnym blogu, jestem wdzięczna za każdy komentarz.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Wszystko co dobre szybko się kończy :-(

Prawie dwa tygodnie nas nie było w domu... Mąż miał wolne, więc wyjechaliśmy z dziećmi na wieś do mojej babci... Wydaje mi się, że jeszcze wczoraj się pakowaliśmy (czego nie znoszę) a tu już prawie tydzień jesteśmy w domu... Po wyjeździe zostały już tylko wspomnienia i zdjęcia...









środa, 30 lipca 2014

Dwadzieścia miesięcy razem

Dziś Anetka kończy dwadzieścia miesięcy i nawet nie będę pisała jak ten czas szybko leci ;-)

Ostatnio byliśmy do szczepienia, które Anetka nawet dobrze zniosła i wiemy, że waży 12 kilogramów i mierzy 80 centymetrów :-) Rośnie nam dziewczynka...

Z każdym dniem jest coraz mądrzejsza i zaczyna łapać coraz więcej słówek, oczywiście gdy ją człowiek prosi, żeby coś powiedziała to raczej nie powie, ale jak jej się spodoba jakieś słowo to powtarza dumna i są to bardzo różne słowa, np. "chyba", "mucha", "klucze", "kran", itd.

Z jedzeniem jest różnie, zbyt długo dostawała zmiksowane zupki i teraz jest problem, trzyma w buzi i nie chce połykać - nasz błąd! Szynkę, ser, chleb, jabłko ładnie pogryzie i połknie, nie ma z tym problemu, niestety z zupką jest :-( Potrafi jeść pół godziny i czasami mam już dość, ale mam nadzieję, że niedługo się nauczy.

Pięknie woła już "bebe" tylko, że dopiero gdy zrobi siku lub kupkę do pampersa, ale dobrze, że już przynajmniej ma świadomość, że coś zrobiła. Sporadycznie udaje jej się zrobić coś na nocnik. Ze smoczka udało nam się już prawie całkiem zrezygnować, w dzień chowamy go przed Nią bo gdy go nie widzi to go nie chcę, czasami w nocy dostanie gdy się przebudzi ale bardzo sporadycznie, myślę, że wkrótce wyląduje w koszu.


czwartek, 24 lipca 2014

Siedem lat razem

Dziś Adaś kończy 7 lat :-)
7 lat - wciąż nie mogę w to uwierzyć...

Termin porodu miałam na 7 lipca 2007 roku, niestety wszystko się opóźniło i Adaś przyszedł na świat 24 lipca, lato było wtedy bardzo upalne a ja bardzo cieszyłam się, że już jest na świecie :-) 
Ważył 3400 i miał 55cm. a teraz już jest dużym, samodzielnym chłopcem. Umie czytać, dobrze sobie radzi z dodawaniem, odejmowaniem, próbuje już nawet mnożyć. Jest bardzo ruchliwym i pełnym energii dzieckiem. Od września pójdzie do szkoły, zobaczymy jak tam sobie będzie radził...

Jest moim małym mężczyzną, który potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, wzruszyć i rozśmieszyć do łez, zadziwić oraz zachwycić...

Kocham Go - cóż dodać :-)


czwartek, 10 lipca 2014

Ujędrnienie, wyszczuplenie - jak wspomagać odchudzanie

Na temat mojej diety pisałam już w postach:
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za pozytywne komentarze i gratulację, one również dają mi dalszą motywację do działania :-)

Jednak dziś nie o tym, może po części, ale nie do końca. Wraz ze zmianą odżywiania zaczęłam stosować preparaty ujędrniające i wyszczuplające głównie na brzuch. A oto one:


1. Soraya, Mleczko do ciała sceniczne silnie ujędrniajace 25+
"Mleczko ujędrniające 25+ przeznaczone jest dla kobiet młodych, energicznych, zadbanych, wymagających od preparatu poza podstawową pielęgnacją nawilżającą silnego działania ujędrniającego. Formuła anti-ageing zapewnia zachowanie zdrowej i młodej skóry przez wiele lat.
Mleczko zawiera vital slim complex (kofeina + algisiumC) o silnym działaniu ujędrniającym oraz drenującym. Zapewnia uwalnianie tłuszczu z komórek, przez co następuje szybsze jego spalanie. Podtrzymuje i zwiększa elastyczność skóry."

Opis jak zwykle bardzo ładny i człowiek aż chce się nim posmarować aby uwolnić tłuszcz z komórek. Jednak nie zauważyłam aby moje ciało a głównie brzuch po stosowaniu tego mleczka było jędrniejsze.

2. Garnier, Intensywne Ujędrnianie, Odżywczy balsam ujędrniający
"Odżywia i ujędrnia skórę. 
Bogata formuła zawiera kofeinę i ekstrakt z zielonej herbaty. 
Dla wzmocnienia skóry suchej i pozbawionej jędrności.
Szybko wchłaniająca się formuła balsamu wzbogacona w kofeinę i przeciwutleniacz - ekstrakt z zielonej herbaty, ujędrnia i chroni Twoją skórę przed przesuszeniem."

Na pewno ten balsam bardzo fajnie nawilża i wydaje mi się, że również moje skóra po jego użyciu jest trochę bardziej jędrna. Minusem na pewno jest jego opakowanie, nie da się go postawić do góry nogami, balsam jest dość gęsty i jest problem mniej więcej jak już mamy mniej niż połowę opakowania.

3. Perfecta Slim Fit, Serum przeciw rozstępom wyszczuplające
"Skoncentrowany, wysokoaktywny preparat wyszczuplająco - ujędrniający polecany do szybkiej redukcji rozstępów oraz błyskawicznego modelowania ramion, brzucha, ud i pośladków.
Jak działa?
  • skutecznie redukuje widoczność rozstępów
  • intensywnie regeneruje skórę poprawiając jej koloryt i napięcie
  • znacznie poprawia elastyczność i sprężystość skóry
  • ujędrnia
  • przyspiesza wyszczuplanie brzucha, ud i pośladków
  • zapobiega powstawaniu nowych rozstępów."
Tu najbardziej podoba mi się, że jest polecany do szybkiej redukcji rozstępów i błyskawicznego modelowania :-) Co rozumieją producenci przez słowa szybkie i błyskawiczne tego jeszcze nie wiem, bo dopiero od kilku dni go stosuję, na pewno opakowanie odpowiada mi w 100% ponieważ tuby są najbardziej praktyczne moim zdaniem. Konsystencja też bardzo fajne, zapach to zależy co kto lubi, a po posmarowaniu czuć delikatne chłodzenie i mrowienie.


Podsumowując nadal szukam czegoś co mnie powali na kolana, może macie jakieś sprawdzone przez siebie specyfiki, które dobrze działają, wiem że cudów nie ma i nie schudniemy dzięki samym balsamom, kremom, mleczkom, ale głównie zależy mi, żeby poprawić trochę jędrność skóry. Jak zwykle czekam na wasze rady.

wtorek, 8 lipca 2014

Wakacje

Wakacje, wakacje... a ja nie mam czasu na napisanie posta. Adaś w domu, więc nawet jak Anetka śpi to wolnego czasu jakoś brak :-) Na razie wakacje spędzamy w domu, jak na złość akurat teraz mąż więcej czasu spędza w pracy niż z nami ale może w sierpniu będzie lepiej :-) A ja z dzieciakami staram się jakoś urozmaicać sobie dnie :-)


czwartek, 3 lipca 2014

Rocznica - trzy lata małżeństwa

Wczoraj minęły trzy lata od naszego ślubu a ja nadal kocham mojego męża tak jak Go kochałam trzy lata temu a nawet powiedziałabym, że bardziej, z każdym dniem moja miłość jest większa. 
Jeden z moich ulubionych cytatów, który doskonale opisuje to jaka jest moja miłość :-)

"Miłość jest jak narkotyk. 
Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu, a następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej przez trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. 
Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomanii, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak.
A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość." Paulo Coelho

Oby kolejne lata były równie szczęśliwe, i oby przeszkody, które się pojawią na naszej drodze udało nam się wspólnie pokonać :-)

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wakacje, zakończenie przedszkola

Dziś Adaś ostatni raz poszedł do przedszkola, więc od jutra zaczyna wakacje, miałam go już nie posyłać, ale chciał, więc dlaczego niby miałabym go zatrzymywać w domu, nie było ku temu powodu.

Oficjalne zakończenie mieli w czwartek (26 czerwca) i byłam z niego bardzo dumna, bardzo ładnie powiedział wierszyk, pani mu nie musiała podpowiadać, mówił wyraźnie i powoli, nie wstydził się jak to kiedyś bywało.

Przygodę z przedszkolem rozpoczął gdy miał 3 lata a teraz ma już prawie 7 i od września pójdzie do szkoły. Wiem, że już o tym pisałam jak ten czas ucieka, ale właśnie takie chwile mi to uświadamiają. Pamiętam jakby to było wczoraj gdy pierwszy raz prowadziłam Adasia do przedszkola a teraz po 4 latach jego przygoda z przedszkolem się kończy. Dzieci zdecydowanie zbyt szybko dorastają, zapewne ani się nie obejrzę a pójdzie do gimnazjum...

Dlatego musimy wykorzystywać każdą chwilę gdy jesteśmy razem, choć czasami nam się nie chce, choć czasami inne obowiązki są ważniejsze. Nie chciałabym później żałować, że tak mało czasu mu poświęciłam...

środa, 25 czerwca 2014

Przedszkole - podsumowanie wydatków

Dziś chciałabym krótko podsumować ile wydaliśmy w tym roku szkolnym na przedszkole, Adaś trochę chorował, dzięki czemu "zaoszczędziliśmy" na opłatach... Zestawienia wydatków miały się pojawiać częściej jak pisałam w poście Przedszkole - wrzesień - podsumowanie wydatków jednak nie było na to czasu, więc dziś całościowe podsumowanie, w końcu już prawie wakacje :-)

Wyprawka: 103,30 zł
Suma opłat za przedszkole: 1 269,00 zł
Rada Rodziców: 80,00 zł
Pozostałe wydatki: 256,36 zł

RAZEM: 1708,66

Czyli nie jest tak najgorzej jak za 10 miesięcy uczęszczania do przedszkola. 
To już ostatnie dni Adasia w przedszkolu i od września mój "mały" synek pójdzie do szkoły. Już się wzruszam na samą myśl, że to koniec jego przygody z przedszkolem, ze z przedszkolaka stanie się uczniem... 
Oj, ale ten czas leci ;-(
Jeszcze nie tak dawno martwiłam się, przeżywałam jego pierwszy dzień w przedszkolu ;-(
No ale to było prawie 4 lata temu...


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Kwiaty wojny

"KWIATY WOJNY"

Reżyseria: Yimou Zhang
Obsada: Christian Bale, Ni Ni, Xinyi Zhang, Tianyuan Huang, Dawei Tong

Dziś coś z innej beczki, chciałbym Wam polecić film, który jakiś czas temu udało mi się obejrzeć, choć początek nie zapowiadał się jak dla mnie zbyt ciekawie. Film jest bardzo poruszający, niosący przesłanie, raczej dla osób wrażliwych i mądrych. Opowieść fabularna, która się w nim rozgrywa choć nie jest oparta na faktach to bardzo możliwe, że miała miejsce...

Film przedstawia masakrę nankańska, straszną zbrodnię wojenną dokonaną przez Japonię na Chinach. Według różnych danych szacuje się, że zginęło od 50 do 400 tysięcy osób a gwałtów dokonano na kilkunastu tysiącach kobiet i dziewczynek.

Akcja filmu rozgrywana jest w grudniu 1937 roku. Ówczesna stolica Chin - Nankin upada pod naporem Carskiej Armii Japońskiej. Podczas oblężenia grupa uczennic znajduje schronienie w katolickim kościele, a później również grupa kobiet z dzielnicy czerwonych latarni oraz amerykański grabarz, który ma tam pochować zabitego kapłana. Pomimo tego, że kościół powinien być na neutralnym terytorium nikt nie może czuć się bezpiecznie. Amerykanin - John Miller początkowo egoistyczny, z biegiem czasu coraz bardziej zaczyna pomagać kobietą aby mogły bezpiecznie opuścić kryjówkę.

Jest to wzruszający dramat o bohaterstwie a zarazem poświęceniu na jakie może zdobyć się człowiek. 

wtorek, 17 czerwca 2014

10 kilogramów mniej :-)

Na temat mojej "diety" już co nieco wspominałam w poście  To już prawie sto dni... i prawie 8 kilogramów mniej...

Dziś chciałabym się pochwalić moim kolejnym sukcesem, przez 162 dni schudłam już 10 kilogramów. Wiem, że mogłam więcej... Ale wiem też, że mogłam mniej... Jestem z siebie dumna, magiczna 10 powoduje uśmiech na mojej twarzy :-) Choć do idealnej wagi jeszcze sporo mi brakuję będę nadal do niej dążyła. Może powoli, ale najważniejsze, że do celu :-)

Co robię, że chudnę? Na jakiej jestem diecie? Hmm... Nie nazwałabym tego dietą a raczej zmianą stylu odżywiania. Staram się jeść regularnie, co może się wydawać bardzo proste niestety w moim przypadku nie jest to takie łatwe. Znacznie ograniczyłam makaron, ziemniaki i słodycze, nie mogę powiedzieć, że w ogóle z nich zrezygnowałam bo czasami zdarza mi się je zjeść. W każdym posiłku staram się mieć jakieś warzywo lub owoc. Całkowicie zrezygnowałam z białego pieczywa. Nie popijam posiłków, staram się pić przed nimi, zwykle wodę. I to chyba byłoby na tyle, jeśli jeszcze coś ważnego mi się przypomni to na pewno o tym napiszę :-)

środa, 11 czerwca 2014

Osiemnaście miesięcy razem

30 maja Anetka skończyła osiemnaście miesięcy razem, więc najwyższy czas napisać co u niej słychać. Jak zapewne czytaliście miałyśmy problemy z ospą wietrzną, dlatego post powstaje tak późno i będzie zwięzły.

Nadal jej ulubionym słowem jest niestety "nie". A co do najważniejszych zmian, które zaszły to Anetka już nie śpi w łóżeczku, tylko w normalnym łóżku sama. Śpi ładnie całą noc (wyłączając oczywiście noce kiedy gorączka i świąt ją męczyły podczas ospy), nie ma problemu, żeby sama weszła i zeszła z łóżka.


Poza tym uczy się sprzątać po sobie zabawki, zwykle trzeba ją bardzo zmotywować, ale czasami się udaje. Jakieś cztery miesiące temu pisałam posta Czas na nocnik... Czy coś się zmieniło w tej sprawie? Były dni, że siadała na nocnik i często udawało jej się zdobić siku, kilka razy zrobiła kupkę, której się bała a później przyszła niechęć do nocnika i obecnie nie chce na niego siadać, za to z chęcią siedzi na ubikacji i nie chce z niej zejść, ostatnio siedziała prawie pół godziny i musiałam ją zachęcać żeby z niej zeszła. Niestety te "posiedzenia" są mało efektywne i załatwia się dalej do pampersa. Myślę, że w swoim czasie się nauczy. Woła "bebe" ale dopiero jak kupka jest w pieluszce.


wtorek, 10 czerwca 2014

Piętnaście miesięcy blogowania

Dziś bardzo krótko, podsumowanie piętnastu miesięcy mojego blogowania, które upłynęło 28 maja. Opóźnienie spowodowane zostało ospą wietrzną, o której już pisałam w poprzednich postach: Ospa wietrzna (2 dzieci x 2 tygodnie = 4 tygodnie uziemienia ;-)) oraz Ospa wietrzna - ciąg dalszy.

Przez piętnaście miesięcy opublikowałam 100 postów, mam sporo pomysłów na kolejne wpisy, niestety gorzej jest ze znalezieniem czasu na ich napisanie. Ilość komentarzy pozostawiona pod moimi postami to 419, natomiast łączna liczba wyświetleń mojego bloga wynosiła 5304. Najczęściej czytane posty to:

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję, że mnie odwiedzacie na tym moim skromnym blogu, jestem wdzięczna za każdy komentarz.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Ospa wietrzna - ciąg dalszy

U nas już lepiej, Anetka przestała gorączkować, śpi lepiej i już nie jest taka marudna. Niestety w piątek musieliśmy ponownie odwiedzić przychodnię ponieważ prawdopodobnie roztarła krostkę na powiece i oczko było nad każone, w każdym razie bardzo jej spuchło i w czwartek prawie go nie otwierała.

Pani doktor przepisała kropelki do zakrapiania do tego oka - floxal (3x1), dodatkowo zapisała syropek żeby lepiej spała i przeciw świądowi - hydroxyzinum (3x3ml).
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że przy ospie wietrznej nie należy zbijać gorączki za pomocą ibuprofenu tylko należy stosować paracetamol i prawdopodobnie dlatego nasze dzieciaki tak bardzo obsypało. Szkoda, że pan doktor, u którego byliśmy wcześniej nam o tym nie wspomniał wtedy napewno nie podawalibyśmy nurofenu :-(
Jeszcze poleciła nam piankę PoxClin do smarowania, bardzo fajna i praktyczniejsza w użyciu niż pudry, można wysmarować całe ciało i nie trzeba się bawić w smarowanie każdej krostki osobno, nie pozostawia białych śladów bo po rozsmarowaniu jest bezbarwna i fajnie się wchłania. Jest droższa i trudno ją znaleźć w aptekach (my chyba dopiero w piątej ją dostaliśmy), ale gdybym wcześniej o niej wiedziała na pewno przy Adasiu też bym ją stosowała.

Powoli wrazamy do normy, z dnia na dzień jest lepiej i to mnie cieszy :-)

środa, 4 czerwca 2014

Ospa wietrzna (2 dzieci x 2 tygodnie = 4 tygodnie uziemienia ;-))


Dawno mnie tu nie było ale chyba tytuł posta mów sam za siebie, zbytnio nie mam co tu dopowiadać... Poza tym, że jestem na półmetku 4-tygodniowego uziemienia, zmęczenia fizycznego i psychicznego, nieprzespanych nocy i ciągłego słuchania "mamo... swędzi mnie" (no Anetka nie będzie mówiła, że ją swędzi bo nie potrafi wyrazić tego słowami) to wszystko u mnie dobrze i mam nadzieję, że niedługo częściej uda mi się przynajmniej na blogu bywać ;-)

Zaczęło się dwa tygodnie temu, dokładnie w środę wieczorem Adaś dostał gorączkę i pojawiły się pierwsze plamki, później już było coraz gorzej... Obsypało go bardzo, krostki miał prawie wszędzie, nawet w buzi, na języku i podniebieniu. Cierpiał a my razem z Nim. Stosowaliśmy puder płynny z anestezyną, jednak później zmieniliśmy go na pudroderm, który naszym zdaniem okazał się lepszy, skuteczniejszy. Po kilku dniach oczywiście było już lepiej jak gorączka już nie męczyła Adasia i przestał dokuczać mu świąd. 

Wczoraj książkowo po prawie dwóch tygodniach (bez jednego dnia) u Anetki pojawiły się pierwsze krosty, gorączka i zapewne kolejne nieprzespane noce u nas... Myślałam, że wirus potraktuje ją trochę łagodniej ze względu na młody wiek, ale z tego co widzę to już ma sporo czerwonych plamek i pęcherzyków, najwięcej na głowie i pod pampersem.

poniedziałek, 19 maja 2014

Co czytać dzieciom (część 8) - "Koszmarny Karolek i nieznośna niania"

"Koszmarny Karolek i nieznośna niania"

Tytuł oryginału: "Horrid Henry and the Bogey Babysitter"
Autor: Francesca Simon
Wydawca: Wydawnictwo Znak

Seria książek "Koszmarny Karolek" opowiada o niesfornym chłopcu, jego rodzicach, młodszym bracie i znajomych ze szkoły. Nam udało się na razie wypożyczyć i przeczytać jedną z wielu książek z tej serii - "Koszmarny Karolek i nieznośna niania" ale na pewno będziemy szukać kolejnych, bo mały bohater bardzo się spodobał Adasiowi.

"Koszmarny Karolek ma głowę pełną koszmarnych pomysłów, które pomagają mu zrealizować jego koleżanki i koledzy z klasy: Wredna Wandzia, Bezwzględny Bolo, Chciwy Henio i Muskularny Miecio. Wszystko psuje młodszy brat Karolka - Doskonały Damianek.
Czy chcielibyście dowiedzieć się:
  • jak zebrać w Halloween mnóstwo słodyczy, w ogóle nie wychodząc z domu?
  • jak ujarzmić nieznośną nianię?
  • jak urozmaicić sobie jazdę samochodem z rodzicami?
Jeśli tak, to sięgnijcie do cyklu książeczek o przygodach Koszmarnego Karolka, okropnego synka rodziców, którzy pragną uczynić z niego grzecznego chłopca i nie zawsze im się to udaje..."

Książkę polecam, głównie dla chłopców. Napisana bardzo ciekawie, w zabawny sposób opisuje sytuacje, w których znajduje się pomysłowy Karolek.

środa, 14 maja 2014

Lakowanie - gdzie tu sens a gdzie logika?

Dziś kolejny (na razie drugi) post z cyklu "gdzie tu sens a gdzie logika?" ale coś czuję, że jak tak dalej pójdzie to będzie ich coraz więcej. Jeśli ktoś chce przeczytać pierwszy to serdecznie zapraszam - Przychodnia lekarska - gdzie tu sens a gdzie logika?

W sumie to sama nie wiem od czego zacząć i jak to napisać, żeby było w miarę zwięzłe i zrozumiałe. Więc zacznę od początku i postaram się nie rozwlekać tematu...
Adaś ma dwa zęby trzonowe szóste (tzw. szóstki) na górze, na dole mu jeszcze nie wyrosły ale te górne chciałam zalakować już teraz, jednak u dentysty okazało się, że najlepiej jak już będą wszystkie cztery, żeby od razu wszystkie na raz zrobić, ale nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) refunduje lakowanie (zabezpieczenie lakiem) zębów szóstych w ramach profilaktyki do ukończenia siódmego roku życia. 

Uważam to za bezsensowne wyznaczanie takiej granicy wieku i nie rozumiem dlaczego jeśli dziecko skończy 7 lat to za lakowanie zębów musi płacić... Czy to jego wina, że zęby wyszły mu trochę później i to ma być jakaś kara? A może jeśli wyszły później to będą zdrowsze? Wątpię! Dobrze, że za poród, który nie odbył się w planowanym terminie nie trzeba płacić ;-)

Adaś 24 lipca bieżącego roku kończy 7 lat i wątpię, że do tego czasu wyjdą mu "szóstki" na dole, dlatego zapewne będziemy musieli zapłacić za lakowanie, jeszcze będę musiała zadzwonić i się dopytać czy jest możliwość, aby teraz zalakować górne "szóstki" a później zapłacić tylko za te dolne i czy wtedy będzie taniej.

Uważam, że profilaktyka jest ważna i lepiej zapobiegać niż leczyć, szkoda że nie wszyscy tak sądzą i szukają oszczędności nie tam gdzie trzeba.

sobota, 10 maja 2014

Ciasteczka ryżowe /z kleiku ryżowego/

Dawno nie było żadnego przepisu, więc trzeba będzie nadrobić zaległości. Ostatnio zauważyłam, że został mi kleik ryżowy, którego Anetka już nie jada, zresztą prawie nigdy nie jadła :-) W każdym razie jedno opakowanie zostało i gdy je zobaczyłam przypomniałam sobie o przepisie właśnie na ciasteczka ryżowe. Proste, szybkie i smaczne.

Składniki:
1 opakowanie kleiku ryżowego
1 kostka masła (lub margaryny)
2 jajka
20 dkg cukru
proszek do pieczenia (na koniec łyżeczki)

Sposób przygotowania:
Masło, cukier, żółtka utrzeć. Dodać kleik i ubitą pianę z białek, dobrze wymieszać. Układać ciasteczka na blachę za pomocą łyżeczki (ja robiłam takie mniejsze na pół łyżeczki). Piec na jasny kolor (ja piekłam około 20 minut w temperaturze 160 st.C, ale wiadomo każdy piekarnik jest inny).

czwartek, 8 maja 2014

Pierwsze pożegnanie

We wtorek (6 maja) wypadł Adasiowi pierwszy ząb, wypadł z moją pomocą, trzeba było się spieszyć bo z tyłu za dolną prawą jedynką było już widać ząbek stały, więc chcieliśmy się tego pozbyć jak najszybciej. Planowałam nawet dziś iść do dentysty, żeby mu go wyrwać jeśli nie uda się zrobić tego w domu.

Był płacz jak tylko się zorientował, że ząb wyleciał oraz leci mu krew, ale w miarę szybko mu przeszło, zjadł ładnie kolację i włożył ząb pod poduszkę dla Zębowej Wróżki, o której dowiedział się chyba z bajek i od innych dzieci, oczywiście następnego dnia znalazł zamiast zęba pieniążek.

Oj... z tymi zębami same problemy. Najpierw jak dziecko ząbkuje to cierpi, później wypadają lub trzeba je wyrywać, następnie wyrastają stałe, człowiek się martwi czy wyrosną proste czy trzeba będzie nosić aparat, później są dziury, które trzeba plombować...

wtorek, 6 maja 2014

Zaległe zdjęcia

W ostatnim poście Pierwsza wizyta Anetki na basenie zaliczona pisałam o tym, że niestety nie udało mi się zrobić zdjęć, na szczęście w tą niedzielę również byliśmy na basenie więc dodaję zdjęcia...

sobota, 3 maja 2014

Pierwsza wizyta Anetki na basenie zaliczona

W końcu w ostatnią niedzielę (27 kwietnia) udało nam się zaliczyć pierwszą wizytę z Anetką na basenie. Trochę z nią zwlekaliśmy, bo albo pogoda była nie bardzo a nie chciałam aby Anetka prosto po basenie wyszła na zimno, deszcz albo któreś z dzieci było przeziębione.
Były pewne komplikacje, ponieważ okazało się, że na pierwszym basenie, na który pojechaliśmy były zawody i musieliśmy jechać na inny przez co wszystko się opóźniło i pod koniec wizyty Anetka była już śpiąca.

Anetce na basenie się podobało, była pod dużym wrażeniem, nie płakała i myślę, że następnym razem będzie jeszcze lepiej.
Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć (to obok jest z pierwszej przygody Adasia z basenem), ponieważ stwierdziłam, że najpierw chcę aby Anetka oswoiła się z wodą a później doszłam do wniosku, że jak już się będziemy powoli zbierać to wezmę aparat z szatni i porobię pamiątkowe zdjęcia, niestety Anetka pod koniec była już śpiąca i głodna więc nie miała najmniejszej ochoty na fotografowaniem, sama nie wiedziała czego chce i znów okazało się, że mądra matka po szkodzie :-( Liczę, że następnym razem się uda :-)

wtorek, 29 kwietnia 2014

Znów są moje urodziny


Z moich obliczeń wynika, że dziś kończę dwadzieścia osiem lat... 
Dziesięć lat temu miałam osiemnastkę i wciąż nie mogę uwierzyć, że te dziesięć lat tak szybko minęło... 
Dużo się przez ten czas zmieniło, bardzo dużo...

W wieku dwudziestu ośmiu lat jestem szczęśliwą mamą dwójki cudownych dzieciaczków, które oczywiście czasami dają popalić i mam nadzieję, że dobrą żoną, w każdym razie na pewno zadowoloną i kochającą swojego męża. 
Do pełni szczęścia brakuje mi pracy, ale na to też przyjdzie na pewno czas, obecnie najważniejsze są dzieci i ich dobro a do pracy w obecnej sytuacji nie mogę iść, nie mielibyśmy z kim zostawić Anetki, a posyłanie jej do żłobka lub zatrudnianie niani byłoby mało opłacalne.

Po lewej mój "wizerunek" sprzed dwudziestu paru lat gdy byłam jeszcze młoda, piękna i szczupła ;-) 
Chciałam dodać jakieś wcześniejsze zdjęcie gdy byłam jeszcze młodsza, ale niestety zdjęcia zostały u moich rodziców...

niedziela, 27 kwietnia 2014

"Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd"

Dziś ważna data, 27 kwietnia 2014 roku, niedziela Miłosierdzia Bożego, kanonizacja Jana Pawła II i Jana XXIII, warto ją zapamiętać.

Nie będę pisała kim byli, co zrobili... Napewno Jan Paweł II (Karol Wojtyła) jest Wam bardzo dobrze znany a Jan XXIII (Angelo Giuseppe Roncalli) też może być bliższy jeśli tylko trochę poszukacie i poczytacie...

Mój ulubiony cytat Jana Pawła drugiego znajdziecie po lewej. Żeby było sprawiedliwie ;-) znalazłam też słowa Jana XXIII, które mi się spodobały i nawet pasują do dzisiejszej uroczystości: "Można być świętym z pastorałem w ręku, ale tak samo dobrze można nim zostać, mając w ręku miotłę"

A i jeszcze jeden na koniec "Nie budujcie mi pomników. Zróbcie coś dobrego dla ludzi." (Jan Paweł II), więc Kochani wierzący praktykujący, wierzący niepraktykujący, niewierzący ale szanujący Jana Pawła II zróbmy dziś coś dobrego dla choć jednego człowieka, może przez to świat stanie się odrobinkę lepszy :-)

piątek, 25 kwietnia 2014

Kaszel, katar, alergia, alergolog, itp.

Też tak macie, że planujecie napisać post, a jak już wejdziecie na bloggera to zaczynacie przeglądać obserwowane blogi i jak już skończycie to jest już za późno, dziecko się budzi lub wena odeszła??? 
Ja tak mam od kilku dni, dlatego nowych postów brak, ale dziś już nigdzie nie wchodzę, nic nie przeglądam, więc może uda mi się napisać krótkiego posta, którego miałam już dawno napisać...

O Adasia alergii wspominałam już na pewno nie raz, ale teraz chciałabym zwięźle opisać jak to u nas było... Zaczęło się jak Adaś poszedł do przedszkola, w wieku trzech lat. Ciągły powracający kaszel, bezskuteczne syropki, ciągłe wizyty u lekarza, nieprzespane noce. Najbardziej dokuczał kaszel, suchy, duszący, przez dzień było w miarę, męczyło go jedynie jak wchodził z zimnego do ciepłego lub odwrotnie, gorzej było w nocy. Osłuchowo zawsze wszystko było dobrze, humor mu dopisywał, gorączki nie miał.

W końcu po ponad roku (z perspektywy czasu wiem, że za późno) dostaliśmy skierowanie do alergologa, na wizytę oczywiście musieliśmy czekać pół roku... Aaa... jeszcze najpierw byliśmy u laryngologa (o tej wizycie też mogłabym bardzo dużo napisać niestety negatywnego) i pulmonologa. No i tak sobie chodzimy średnio co pół roku do alergologa i nadal nic konkretnego nie wiemy. Testy skórne nic nie wykazują, spirometria wychodzi źle technicznie. Tyle, że Adaś ma przepisane lekarstwa: Xyzal (2x5ml), Singulair (1x1), w razie kataru Avamys, w razie kaszlu Ventolin, ewentualnie włączyć Flixotide.

Pamiętam jak się cieszyłam, że Adasiowi robią testy skórne, myślałam że wyjdzie coś konkretnego, będziemy wiedzieć czego unikać, na co uważać, co go uczula. Niestety nic nie wyszło... Podejrzewamy, zresztą od początku tak sądziliśmy, że to alergia na kurz i roztocza, bo dopada go zwykle jesienią i zimą (gdy zaczyna się sezon grzewczy), na wiosnę i w lecie raczej nie ma problemów z katarem czy kaszlem. Pani alergolog powiedziała, że prawdopodobnie tak jest, a na testach może nie wychodzić.

środa, 16 kwietnia 2014

Wesołych Świąt Wielkanocnych

Z okazji zbliżających się Świąt chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia zdrowych, radosnych, pogodnych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy spędzonych w rodzinnej atmosferze w gronie najbliższych.
Samych pyszności na Wielkanocnym stole, smacznego jajka i mokrego śmingusa-dyngusa.

czwartek, 10 kwietnia 2014

To już prawie sto dni... i prawie 8 kilogramów mniej...

Miałam o tym nie pisać na razie, ale trochę mnie kusi, żeby się pochwalić choć nie wiem czy jest czym...

Od prawie stu dni jestem "na diecie" choć ostatnio trochę sobie odpuściłam, co widać na wykresie... 
W każdym razie od Nowego Roku schudłam prawie 8 kg, a dokładnie 7,6 kg. 

Wiem, że to nie jest imponujący wynik jak na tak długi czas, ale dla mnie najważniejsze jest, że waga ciągle spada i nie rośnie a ja staram się trzymać moich postanowień... Trochę się boję świąt, ale wierzę w moją silną wolę ;-) 

Więcej o mojej diecie napiszę po świętach jak będę miała więcej czasu, teraz kończę bo Anetka się budzi :-) 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kiedy do łóżka

Ile miały Wasze dzieciaczki gdy przestały spać w łóżeczku i zaczęły sypiać w normalnym łóżku same???

Czeka nas przemeblowanie, musimy kupić nowe łóżko Adasiowi, ale chciałam z tym zaczekać aż już Anetka będzie gotowa sama spać w łóżku, żeby kupić piętrowe lub dwa takie same dla dzieciaków. No i jeszcze musimy kupić Adasiowi biurko, bo od wrześnie idzie do pierwszej klasy... 

Jeszcze nie wiem jak to wszystko pomieścimy w pokoju 5x5m. ale jakoś musimy sobie poradzić, dlatego z jednej strony może lepsze byłoby łóżko piętrowe, ale z drugiej strony jak się ma tylko jeden pokój to nie koniecznie będzie się dobrze prezentowało. Myślałam też o antresoli, bo pokój mamy wysoki (ponad 3m.), ale to jedynie dla Adasia bo zanim Anetka mogłaby spać tak wysoko to jeszcze kilka lat minie. Jak już wpadnę na jakiś pomysł, będę miała jakąś koncepcję to zapewne Wam ją przedstawię i liczę na wasze opinie...

środa, 2 kwietnia 2014

Gdzie się podziały tamte zabawy...

Wiosna w pełni, więc postanowiłam napisać coś na temat mojej obserwacji, dzieci - tych większych... Chodząc po parku, spacerując po osiedlu jeszcze w tamtym roku zaczęłam się zastanawiać gdzie są te wszystkie dzieciaki w wieku szkolnym...

Za moich czasów ;-) dawno, dawno temu...
Po szkole jak tylko nie padało i nie było dużo nauki wychodziliśmy "na pole" i tam mogliśmy skakać - grać w gumę, czy na skakance, jeździć na rowerze, rolkach, deskorolce, grać w klasy czy tzw. "grzane piwko", w późniejszych czasach doszła jeszcze gra w siatkówkę lub piłkę nożną, a i jeszcze młodzi "mężczyźni" grali w zośkę... Brałyśmy jeszcze koce i na nich bawiliśmy się lalkami lub innymi rzeczami...

A jak jest teraz... z tego co widzę to jedynie pozostał rower i rolki, no i chłopcy jeszcze czasami kopiom w piłkę... Częściej siedzą na ławkach i bawią się w "komórkę", "smart-fona", itp. Mało widać starsze dzieciaki, te które już same mogłyby wyjść bez opieki rodziców, bawiące się na zewnątrz... Przypuszczam, że komputer, gry, Facebook są znacznie lepsze niż te nasze "głupie" gry, zabawy w które ja się bawiłam gdy byłam młodsza.

Świat się zmienia i chyba nic na to nie poradzimy, choć ja staram się zachęcać moje dzieciaki do zabawy na zewnątrz, ale zdaję sobie sprawę, że im będą starsze tym może to być trudniejsze...

poniedziałek, 31 marca 2014

Szesnaście miesięcy razem

Wczoraj Anetka skończyła szesnaście miesięcy, więc czas napisać co tam u Niej słychać. Na szczęście na razie z chorobami się pożegnaliśmy (odpukać), więc mam nadzieję, że teraz będzie trochę bardziej optymistycznie na moim blogu.

 Rośnie nam "Kruszynka", rośnie... a co poza tym... Mówi coraz więcej, potrafi między innymi już powiedzieć:
  • Adam
  • mama
  • tata
  • baba
  • dziadzia
  • pi pi (ptaszek)
  • ka ka (kaczka)
  • ciap ciap (kąpiel)
  • mniam mniam
  • dy dy (smoczek)
  • tu tu (pić)
  • pa pa
  • nie wiem
  • ciapa (czapka)
  • kuka (kurtka)
  • be be (kupa)
  • NIE - ulubione słowo niestety :-(
Ruchowo też całkiem dobrze się rozwija, potrafi wejść na drabinę, łóżko, a dziś udało jej się wspiąć na półeczkę w wózku, czego oczywiście nie może robić. Nadal ćwiczy wymuszanie płaczem, aby postawić na swoim i skarży na Adasia jak coś jej się nie podoba co robi.

Udało się nam Anetkę przestawić na jedno spanie w ciągu dnia, już dawno nad tym myślałam, zresztą pisałam o tym w poście - Ile powinno spać dziecko w dzień? jednak dopiero jakieś dwa tygodnie temu się na to zdecydowałam i jestem bardzo zadowolona, Mała zasypia około 12 i śpi zwykle prawie dwie godziny, więc spokojnie po południu można sobie coś zaplanować, czy choćby odebrać Adasia z przedszkola i iść na spacer.
 

środa, 26 marca 2014

Wirusowe czy bakteryjne zapalenie gardła

Wszystko zaczęło się w nocy z wtorku na środę o czym już wspominałam w poście Śmiać się czy płakać? jak pisałam w czwartek byliśmy u lekarza, który zdiagnozował wirusowe zapalenie gardła i przepisał Neosine (3x5ml), Hasco Sept (4x2) i Chlorochinaldin (4x1). 

Niestety zbytnio Adasiowi się nie poprawiło, nadal miał gorączkę, około 38,5 stopni, gardło też go bolało, choć trochę mniej (kaszlu, kataru nie miał). Adaś nie należy do osób, które z byle powodu mają gorączkę, coś musi go poważnie pozbierać żeby ją miał, a przez cztery dni na okrągło to chyba jeszcze mu się nie zdarzyło, więc w sobotę po południu pojechaliśmy na pogotowie, żeby jeszcze raz go ktoś przebadał bo ile można jechać na Nurofenie. Na pogotowiu cały korytarz ludzi, więc udaliśmy się do szpitala, gdzie było znacznie mniej osób, tam go przebadali i pobrali krew do zbadania aby stwierdzić czy trzeba podać antybiotyk czy wystarczy to co ma. Niestety po 3 godzinach w szpitalu okazało się, że zapalenie gardła jest jednak bakteryjne a nie wirusowe i dostał antybiotyk - Zinnat 250 mg/5 ml (2x5ml). Wiem, że za granicą przeważnie robią dzieciom wymazy z gardła, aby stwierdzić czy chorobę powodują wirusy, czy też bakterie i wtedy trzeba podać antybiotyk, by pomóc organizmowi, szkoda że u nas jest inaczej.

Najgorsze były noce bo Adaś jak jest chory rzuca się po łóżku, mówi, krzyczy, stęka przez sen... Jak idzie do ubikacji to znajduje się w łazience lub w kuchni i tam zaczyna płakać a rano nic nie pamięta z tego co się działo.

Teraz jest już całkiem dobrze, do końca tygodnia Adaś ma jeszcze zostać w domu. Tak więc 9 lutego zaczęło się od szkarlatyny Adasia, później zapalenie oskrzeli Anetki a teraz bakteryjne zapalenie gardła... i tak choroby zmieniają się u nas do dziś, może od przyszłego tygodnia już będzie lepiej.

czwartek, 20 marca 2014

Śmiać się czy płakać?

We wtorek byliśmy z Anetką do kontroli, pani doktor powiedziała, że osłuchowo już jest wszystko dobrze, a w nocy z wtorku na środę Adaś dostał gorączkę i skarżył się na ból gardła, innych objawów brak, nie kaszle, nie ma kataru, więc dziś znów idziemy do lekarza bo gorączka cały czas się utrzymuje, oczywiście jeśli przestaje działać nurofen (około 38 stopni), zobaczymy co nam powie :-( Po szkarlatynie Adasia, Anetka miała zapalenie oskrzeli a teraz znów Adasia coś dopadło, jak nie jeden to drugi chory, ale co mi pozostało, muszę dać radę, jeszcze kilka ciężkich dni i nocy i mam nadzieję, że będzie lepiej...

Na zakończenie coś żeby było trochę optymistycznie...
Nie sądziłam, że kilka słów usłyszanych w szczerej rozmowie może tak zmienić moje nastawienie. Nie przypuszczałam, że aż tak optymistycznie mogą wpłynąć na mnie słowa, które wypowiedziała osoba, na której bardzo mi zależy. Miło czasami usłyszeć, że zmieniło się czyjeś życie na lepsze, że odkąd jestem On jest lepszym człowiekiem. Wiem, że kocha, ja też kocham ale po tym co usłyszałam zakochałam się ponownie - bo według mnie zakochanie i miłość to nie to samo...

poniedziałek, 17 marca 2014

Z życia wzięte...

Dziś bardzo krótko na temat mojej obserwacji Anetki w sytuacji gdy któryś z rodziców śpi lub próbuje spać...

Gdy śpi mój mąż Anetka chodzi i szepta:
"Tata, aaa... ciii..." - co znaczy tata śpi, trzeba być cicho.

Gdy mama położy się i zamknie oczy bo o spaniu może tylko pomarzyć Anetka woła:
"Mama! Mama!! Mama!!! MAMA!!! MAMA!!! MAAAMAAA...!!!" - co to znaczy do końca nie wiem, ale wygląda to tak jakby Anetka wpadała w panikę, że coś jest nie tak, że przecież mama nie może spać, nie może leżeć, nie może mieć zamkniętych oczu...

piątek, 14 marca 2014

Znów chorobowo :-(

Dawno nic nie pisałam a to dlatego, że u nas znów chorobowo... Nie tak dawno Adaś uporał się ze szkarlatyną a teraz Anetkę dopadło - ponownie zapalenie oskrzeli :-(

Zaczęło się w ubiegłą sobotę, miała zły humor, gorszy apetyt i gorączkę około 38 stopni. Na początku kaszlała tylko podczas snu, więc doszło niewyspanie i jeszcze gorsze samopoczucie Anetki i jej rodziców :-( ciężko mi było słuchać jak dziecko kaszle i przez to się budzi a ja nie mogę jej pomóc.

W poniedziałek poszłyśmy do lekarza... okazało się, że to znów coś z oskrzelami, pani doktor przepisała Pulneo (3x11'), Flegaminę (2x3,5ml), Zyrtec (1x10' na noc), inhalacje za pomocą nebulizatora (Pulmicort - 2 ml + Berodual - 8') i ewentualnie na noc lek przeciwkaszlowy Sinecod (1x15') i kazała przyjść we wtorek aby zobaczyć czy jest lepiej czy gorzej. Niestety następnego dnie było jeszcze gorzej więc musieliśmy zastosować antybiotyk - Amoksiklav (2x3,5 ml) i dodatkowo Hasco Sept (3x2). Dziś byliśmy do kontroli, jest już dużo lepiej, ale jeszcze do wtorku mamy podawać antybiotyk i jeszcze raz się pokazać, żeby ją osłuchać. Mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze.

Teraz marzę o spokojnej nocy, żeby dzieciaczki nie chorowały przynajmniej przez miesiąc. Męczące fizycznie ale chyba głównie psychicznie są te choroby dzieci :-( Już nie wspominając o naszym życiu towarzyskim, jak nie Adaś jest chory, to Anetka lub mąż musi pracować nadliczbowe, jak tak dalej pójdzie to stanę się odludkiem ;-)

sobota, 8 marca 2014

Rozmiar rozmiarowi nie równy

Czy Was też to drażni? 

Kupuję ubranko na przykład w rozmiarze 86 a gdy przyjdę do domu okazuje się, że dane ubranie jest prawie w rozmiarze 92 lub mniejsze niż niektóre jakie już mam w rozmiarze 80. Staram się kupować nie tylko po rozmiarze, ale również na oko, jednak nie zawsze jest to takie łatwe. 
Najbardziej mnie denerwują rozmiary butów, Anetka ma chyba trzy pary w rozmiarze 20 i każde są inne jeśli chodzi o wielkość. 

Myślę, że gdyby były jakieś wytyczne jeśli chodzi o rozmiary (może są, nie wiem, nie zauważyłam tego) byłoby mi o wiele łatwiej kupić na przykład obuwie, bo nie zawsze mam ochotę i możliwość brać tak małe i ruchliwe dziecko na zakupy i zmuszać ją do przymierzania kolejnych par butów. A co najciekawsze, zauważyłam nawet, że buty z tej samej firmy, w tym samym rozmiarze różnią się wielkością.

Na szczęście zawsze pozostaje jeszcze możliwość zwrotu lub wymiany zakupionej rzeczy. Jeśli ubranka są większe, oczywiście jest to mniejszy problem, niż gdy są mniejsze i dziecko ma je "na teraz" a za miesiąc zapewne już z nich wyrośnie.

P.S. Na koniec chciałam Wam przypomnieć krótkiego posta z tamtego roku Komunistyczne Święto Kobiet :-)

środa, 5 marca 2014

Co czytać dzieciom (część 7) - "Ciocia Jadzia. Szkoła"

"Ciocia Jadzia. Szkoła"

Autor: Eliza Piotrowska
Wydawca: Media Rodzina

Dziś chciałabym Wam przedstawić książkę Elizy Piotrowskiej pod tytułem "Ciocia Jadzia. Szkoła". Przy okazji pisania tego postu dowiedziałam się, że autorka napisała również w tej serii jeszcze dwie  książki:

  • "Ciocia Jadzia"
  • "Ciocia Jadzia. Tęcza".


Książka opowiada o Cioci Jadzi, która dostaje nową pracę - zostaje woźną w szkole oraz o jej bratanicy, która właśnie idzie do pierwszej klasy i to Ona jest narratorem w tej książce. Dziewczynka razem z ciocią przeżywa pierwsze dni w szkole oraz ciekawe i zabawne historie związane z nauczycielami, pozostałymi pracownikami szkoły i innymi uczniami.

Książka składa się z ośmiu rozdziałów:

  • Kotłownia
  • Sklepik
  • Teatrzyk
  • Prima Aprilis
  • Wycieczka
  • Urodziny
  • Wyrostek
  • Nagroda


Książka napisana jest w sposób humorystyczny zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. Teksty, które najbardziej mi się spodobały, to między innymi:

  • "Wykształcenie to coś, co każdy chce mieć. Ale jak już je ma, to potem ciągle narzeka."
  • "Depresja to choroba, którą leczy się czekoladą"
  • "Apel to takie spotkanie, na którym mówi tylko jedna osoba, a reszta musi słuchać. Trochę jak w kościele. Tylko, że w kościele mówi ksiądz, a na apelu pan dyrektor"
  • "Obcisły umysł musi być przecież bardzo niewygodny. Kiedyś miałam takie spodnie, to wiem."
  • "Dorośli lubią być mądrzejsi od dzieci. Wtedy jest zabawa. Ale kiedy jeden dorosły jest mądrzejszy od drugiego - to wtedy jest kłótnia."
Jeśli wpadnie Wam ta książka w ręce to zachęcam do przeczytania, ale raczej specjalnie bym jej nie kupowała. Może uda nam się wypożyczyć i przeczytać inne książki z tej serii, bo na pewno ich plusem jest poczucie humoru, które wywołuje uśmiech na twarzy dziecka i rodzica, choć zauważyłam, że w większości inne fragmenty mnie rozbawiły a inne Adasia :-)

piątek, 28 lutego 2014

Rok blogowania

28 lutego 2013 roku zaczęła się moja przygoda z blogowaniem, więc jak łatwo się domyślić, dziś mam małą rocznicę, choć trudno mi uwierzyć, że ten rok tak szybko minął... Nadszedł czas na kolejne podsumowanie, wcześniejsze wpisy na ten temat możecie znaleźć tu:

Przez ten rok opublikowałam 79 postów, mam sporo pomysłów na kolejne wpisy, niestety gorzej jest ze znalezieniem czasu na ich napisanie. Ilość komentarzy pozostawiona pod moimi postami jak do tej pory to 325, natomiast łączna liczba wyświetleń mojego bloga wynosi 4007 z czego jestem zadowolona i cieszę się, że w ogóle ktoś czyta to co piszę, za to Wam bardzo dziękuję. W szczególności chciałam podziękować blogerką, które regularnie mnie odwiedzają i komentują moje posty, a są to mamy, których blogi znajdziecie poniżej, zachęcam do zajrzenia:

Najczęściej czytane przez Was posty na moim blogu w tym rok to:

Na koniec nieskromnie chciałabym sobie życzyć na kolejny rok dużej liczby ciekawych postów, jeszcze większej liczby odwiedzin i komentarzy niż w tym blogowym roku, który już minął. 
Blogowanie mnie wciągnęło, gdy zaczynałam nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi się to spodoba. 
I oczywiście jeszcze raz chciałabym podziękować wszystkim i każdemu z osobna za odwiedziny - DZIĘKUJĘ!